środa, 1 marca 2017

OBACA DIANA GABALDON


,,Obcą'' pierwszy raz przeczytałam rok temu, ale od tamtego czasu wiele razy do niej wracałam. Rzeczywiście nie do całości, ale do fragmentów(O ile 200 stron można nazwać fragmentem). Dlaczego więc pisze tą recenzję? Ponieważ zaczęłam ostatnio czytać 2 tom i cała magia Szkocji wróciła. Nie wiem kiedy uda mi się skończyć cegłę, którą jest ,, Uwięziona w bursztynie'', a odczuwam silną potrzebę podzielenia się z wami moja miłością do tej opowieści. Więc zapraszam.


Rok 1945. Pielęgniarka, Clair Randall, odbywa  zaległy miesiąc miodowy w Szkocji. Na jednym ze spacerów odkrywa ona tajemniczy kamienny krąg. Jedno muśnięcie głazu  i młoda Angielka przenosi się 200 lat wstecz. Świat do którego trafia jest pełen czarów, wojen i intryg, ale i miłości, którą Clair zapamięta na wieki. 


Kocham ,,Obcą'' całym serduszkiem, ale niestety nawet ona ma wady. Bohaterowie. Nie uważam żeby byli oni jakoś świetnie wykreowani. Mają luki, a autorka miejscami nie była konsekwentna w tworzeniu ich. Po prostu jest kilka nielogiczności. Co wcale nie przeszkadza w zakochiwaniu się w nich. Niestety nie mówię tu o Clair. Nie myślcie sobie nie mam też zamiaru się nad nią znęcać i wyzywać od najgorszych. Nie wiem jakbym się zachowała gdybym nagle przeniosła się w czasie i to do świata, w którym mogę w każdej chwili zginąć. Niestety biorąc poprawkę nawet na to nie przepadam za nią.

 Żałuje też, że wątek kapitana Randalla nie został jakoś mocniej rozwinięty bo uważam, że jest to jedna z ciekawiej przedstawionych postaci. Naprawdę dobrze wykreowanych i interesujących. Mam nadziej, że jego wątek zostanie pociągnięty w kolejnych tomach, jeśli nie to mam nadziej, że autorka dorzuci kilka takich postaci. Ale nie obrażę się też jeśli po prostu dopracuje głównych bohaterów. Chcę tylko kogoś kto nie zaprzeczałby co chwile samemu sobie.


Prawdopodobnie czytając to zastanawiacie się czy mam rozdwojenie jażni. Otóż nie. Ja naprawdę kocham ta powieść. Za co? No właśnie

Jedno czego nie mogę odmówić tej książce to cudownego klimatu bo musiałabym bardzo mocno skłamać. Szkockie góry, zamki, wielkie suknie. Wszystko jest tak bardzo wyjątkowe. Jest w tym tyle brutalności co i Disney' owskiego uroku. Język autorki jest przy tym naprawdę prosty. Nie ma archaizmów, miliona epitetów i dziwnych porównań. Kojarzy mi się to trochę z ,,Milk and Honey''. Jest bardzo prostolinijnie. Dla niektórych nawet za bardzo, ale dla mnie to tylko zaleta. I to fascynuje mnie w ,,Obcej''  najbardziej jak stworzyć taki klimat i taką magie tak ,,zwyczajnie''.